Do Lizbony pierwszy raz zaniosło nas w 2013 roku. Wiele nasłuchaliśmy i naoglądaliśmy się wcześniej o Portugalii i samej jej stolicy, rzeczywistość była jednak o wiele bardziej kolorowa.
Pierwsze zaskoczenie to język – w powszechnym przekonaniu portugalski i hiszpański to jak polski i czeski. Brzmienie języka, melodia oraz słowa, co bardzo nas zdziwiło – mimo podobieństw są jednak zupełnie inne! Zwykle gdy wyjeżdżamy do nowego kraju, próbujemy nauczyć się kilku podstawowych zwrotów grzecznościowo – funkcjonalnych, liczebników etc. Tu własnie zgrzyt – jako, że podróż odbyliśmy liniami lotniczymi (a nie starym fordem), po wypakowaniu tobołów z taksówki pod hotelem, podziękowałem grzecznie słowami „obrigada” – słownikowe dziękuje. Taksówkarz spojrzał lekceważąco i odjechał kasując prawie 20 euro (jak się okazało 2x więcej niż się należało). Potem dowiedzieliśmy się, że nigdy nie wolno brać taxi sprzed hali przylotów! Trzeba zejść na dół do hali odlotów i tu już policjant pomaga wybrać taksówkę. Słowa dziękuję „obrigada” użyłem jeszcze kilkakrotnie, zawsze jakiś tajemniczy uśmieszek rysował się na twarzy autochtonów. Dopiero po kilku dniach, znajoma polka mieszkająca w Portugalii oświeciła nas. Słowo „obrigada„ rzeczywiście znaczy dziękuję, jednak wypowiadać go może jedynie kobieta, facet (prawdziwy) powinien mówić „obrigado„….
Poruszanie się po Lizbonie
Topografia miasta jest stosunkowo prosta – po przestudiowaniu mapy i zlokalizowaniu w terenie kilku charakterystycznych punktów, można bez obawy zgubienia się penetrować lokalne atrakcje. Dla nas kilka kilometrów pieszo z hotelu do centrum historycznego Alfamy nie stanowiło problemu, jednak można posiłkować się metrem lub przejechać się słynnym zabytkowym lizbońskim tramwajem. Z lotniska do hotelu oczywiście najwygodniej wziąć taxi (pierwszy raz tak właśnie zrobiliśmy), jednak równie komfortowo do centrum można dojechać metrem ze stacji Aeroporto – oczywiście wszystko zależy od lokalizacji hotelu i godziny (metro kursuje od 6:30 – 1:00).
Bilety
Cena jednorazowego biletu to 1,40 €. W przypadku metra wsiadając na jakiejkolwiek stacji można przesiadać się dowolna ilość razy. Wygodnym sposobem opłaty jest bilet za 6€ ważny 24h od skasowania, który upoważnia do korzystania z metra, tramwajów, windy i podobno promu na drugi brzeg Tagu. Bilety, a właściwie kartę Viva Vigem można kupić na każdej stacji metra w automatach, gdzie określamy jakiego rodzaju bilety mają zostać na nią załadowane. Kartę taką można wielokrotnie doładowywać! Uwaga – za każdym razem gdy wchodzimy do dowolnego środka transportu, nawet w przypadku biletu 24h, trzeba go kasować.
Widok z tarasu Portas do Sol
Okolice Lizbony – jak się wydostać z miasta
Ważnymi węzłami komunikacyjnymi są stacja Oriente (pociągi do Santarem), Sete Rios (autobusy do Fatimy, bilet ok 12€ w jedną stronę), Cais do Sodre – dworzec z którego odjeżdżają podmiejskie pociągi i autobusy nad ocean przykładowo bilet kolejowy do Cascais kosztuje ok 2,15€ – działa tu karta miejska Viva Vigem. Dalej miejskim autobusem nr 415 na plażę Guincho by zobaczyć oceaniczne fale i surferów. bilety kupuje się u kierowcy za ok 3,5€. Z dworca Rossio można natomiast dostać się do Sintry i dalej do Cabo da Roca, na najbardziej wysunięty przylądek Europy.
Dobrą opcją jest wypożyczenie samochodu, za małego VW UP zapłaciliśmy ok 35€ za dobę. W Portugalii autostrady są płatne na bramkach, przykładowo za trasę Lizbona – Fatima (144 km) zapłaciliśmy ok 17 €.
Mapka (subiektywna) miejsc wartych odwiedzenia
LIZBONA
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Sintra to zdecydowany must have będąc w Lizbonie 🙂
Ha ha ha! oj znam tę konsternację w oczach poczciwych Portugalczyków, kiedy dziękowałam im zwrotem „obrigado” jako kobieta. Marcin też się zamotał i wyrażał swoją wdzięczność słowem „obrigada” kilka razy 😉 Do tej pory zaliczyłam jedynie krótki pobyt w Porto, ale na temat Lizbony słyszałam wiele pozytywnych opinii. Portugalia pozostawiła po sobie piękne wspomnienia- wolność i cisza na azorskich szlakach i wspaniałe, wieczorne spacery po Porto. Pyszne wino i jedzenie oraz życzliwi ludzie, z którymi bardzo łatwo złapać pozytywny kontakt nawet pomimo bariery językowej. Mam nadzieję, że jeszcze się tam kiedyś pojawimy 🙂
Polecam też pomnik Cristo del Rei 🙂